SZLAK MENNONITÓW - ZIMA 2011 ROK

Opisane przez ks. Grzegorza Kortasa, 1 - 4 Lutego 2011 roku • 250 km


Szlak mennonitówŻuławy Wiślane są jednym z najciekawszych i najmniej poznanych regionów Polski. A szkoda, ponieważ to wymarzona kraina dla rowerzystów i wielbicieli zabytków. Samo słowo „żuławy” pochodzi prawdopodobnie od pruskiego słowa „solov”, oznaczającego wyspę, lub staropolskiego wyrażenia „żuł”, czyli namuł, osad. Równie dobrze, bardziej obrazowo można je nazwać „polską Holandią”. Wszystkie te określenia wskazują na dominantę krajobrazu Żuław, która wpłynęła na historię i kulturę tego regionu. Położone w delcie Wisły Żuławy są obszarem, którego przeciętna wysokość wynosi ok. 9 m npm.; prawie 28% to tereny depresji, która w najniższym poziomie sięga -1,8 m (Raczki Elbląskie). To teren o szerokości około sześćdziesiąt kilometrów i długości około pięćdziesięciu. Zaczął on powstawać około cztery do pięciu tysięcy lat temu. Początkowo cały ten obszar był zalany wodą. Z czasem jednak rejon ujścia został w znacznym stopniu zasypany namułami rzecznymi.

Wisła w miejscowości Biała Góra koło Sztumu około 50 km od ujścia rozdziela się na dwa ramiona Leniwka (lewe) i Nogat (prawe), tworzy szeroką deltę zwaną właśnie Żuławami. W miejscowości Gdańska Głowa od Leniwki oddziela się w kierunku wschodnim kolejne ramię zwane Szkarpawa w celu ochrony przeciwpowodziowej zamknięte śluzą. Kolejne ramię Martwa Wisła oddziela się w Przegalinie. Uchodzi do Zatoki Gdańskiej. Do XIV wieku ujście Wisły dzieliło się na główne wschodnie ramię Wisłę Elbląską i mniejsze zachodnie ramię Wisłę Gdańską. Od roku 1371 głównym ramieniem stała się Wisła Gdańska. Po powodzi w 1840 roku tworzy się dodatkowe ramię Wisła Śmiała. W latach 1890-1895 wykonano przekop koło Świbna.





Niski poziom wód gruntowych sprawił, że teren ten wymagał sprawnie funkcjonującego systemu urządzeń melioracyjnych, które umożliwiłyby osuszenie gleby na tyle, by ziemia nadawała się do uprawy. Nieustające niebezpieczeństwo powodzi i podmokłość terenu doprowadziły do tego, że przez stulecia obszar Żuław charakteryzował się bardzo niewielkim zaludnieniem. Ziemia czekała na specjalistów, którzy poradziliby sobie z żywiołem wody. Takimi fachowcami okazali się osadnicy pruscy, a w szczególności holenderscy, którzy we własnym kraju borykali się z bardzo podobnymi trudnościami. Zachodni koloniści zaczęli osiedlać się na Żuławach w średniowieczu. Intensywność osadnictwa związana była z obniżeniem się wód Zalewu Wiślanego w XIII w.





Po roku 1308 to Krzyżacy podstępem zagarnęli Pomorze Gdańskie. Wówczas zaczęły napływać grupy osadników z Fryzji, stopniowo wypierając ludność słowiańską. Żuławy wówczas rozkwitały, bowiem osadnicy zasiedlali wsie, zmeliorowali teren, zabezpieczyli wałami przeciwpowodziowymi, ustanowili funkcję straży wałowej i stworzyli system dróg. Niestety wojna trzydziestoletnia spustoszyła gospodarczo te tereny. Gospodarstwa zostały opuszczone przez dotychczas je zajmujących chłopów. Nastąpiła wówczas druga fala osadnictwa po II pokoju toruńskim w 1466 r. głównie z dalekiej Holandii.

Szlak mennonitówZabudowania stawiane były na wzniesieniach, do których usypania wykorzystywano ziemię z wykopów pod kanały i stawy melioracyjne. W sąsiedztwie sadzono topole i wierzby, których zadaniem było zatrzymanie lodów spływających rzeką podczas roztopów. Część mieszkalna była zawsze pierwsza od strony rzeki lub skierowana w górę jej biegu, dzięki czemu w przypadku wylewu woda przepływała najpierw przez nią, potem przez część gospodarską i wreszcie wylewała na pola, co pomagało oczyścić zabudowania z zanieczyszczeń. W roku 1547 Rada Miasta Gdańska wysłała swego przedstawiciela do Niderlandów z zadaniem ściągnięcia osadników z tego kraju. Największą grupą pośród osadników olęderskich byli mennonici, protestanccy anabaptyści. Oni to posiadali najwyższe umiejętności w dziedzinie inżynierii wodnej. To oni nadali tym terenom swoistego Ducha Miejsca.



Cmentarz mennonicki



Szlak mennonitówWycofujące się wojska niemieckie zniszczyły szereg urządzeń melioracyjnych (w tym większość urokliwych wiatraków, pełniących przede wszystkim funkcję pomp, a nie ozdób krajobrazu). Spowodowało to zalanie prawie 120 ha powierzchni Żuław. System melioracyjny odbudowywano przez lata, ale dzięki skutecznemu opanowaniu żywiołu wody, Żuławy należą dziś do najżyźniejszych i najbardziej wydajnych rolniczo terenów Polski. Na szczęście melioracje nie zniszczyły okolicy, wręcz przeciwnie: 560 km wałów, ponad 3,7 tys. km kanałów i 11 tys. km rowów odwadniających czyni Żuławy atrakcyjnym dla turystów obszarem - płaski teren, niewielki ruch i stosunkowo dobrze utrzymane drogi przyciągają rowerzystów. Tych zaś, których nie zachwycają kanały i groble, z pewnością zadowolą pozostałości budowli krzyżackich.

Szlak mennonitówNajbardziej charakterystyczne zabytki Żuław to domy podcieniowe. Wznosili je głównie mennonici, osadnicy z Holandii, zwani Olendrami, którzy uciekając przed kontrreformacją, osiedlali się w Polsce - na Żuławach oraz w Dolinie Dolnej Wisły, na terenach dotychczas nie zamieszkanych. Ci niezwykle pracowici osadnicy osuszyli bagna i usypali istniejący do dziś, ponad 90-kilometrowy wał przeciwpowodziowy. Stworzyli oni kulturę o niezwykle surowych obyczajach i zasadach. Co to jest podcień? Dom podcieniowy, to taki popularny zwrot w języku polskim dla określenia pewnego typu budynku mieszkalnego lub gospodarczego posiadającego charakterystyczną dobudówkę w jednej z elewacji. W zależności od obiektu, przy którym wzniesiono podcień, jest to zadaszenie z gałęzi przed grotą, drewniana konstrukcja dostawiona przed wejściem do kamiennej budowli greckiej, podcień klasyczny przed chałupą chłopa – także tego żuławskiego, weranda przy murowanym domu, ale i murowany podcień przy ceglanym domu gburskim na Warmii. A wszystko po to, by dawać cień tym, którzy pod nim zasiadali.









Jeżeli chcesz mieć na bieżąco podgląd na zdjęcia to wystarczy otworzyć Galerię Żuławy. Zdjęcia są opisane więc łatwo je odnaleźć. Jeżeli ktoś chciałby posłuchać muzyki w czasie czytania opisów czy oglądania zdjęć to może nacisnąć w menu Inne Podkład muzyczny (piosenki religijne) lub Rockowy podkład muzyczny. Otworzy się nowe okno z kilkoma zdjęciami i muzyka zacznie odtwarzać się automatycznie. Można nacisnąć okno equelizera w prawym dolnym rogu i wybrać piosenkę lub zatrzymać odtwarzanie. W środku relacji znajdziesz interaktywne mapy Polski. Powiększ je naciskając „+” i znajdź poszukiwane miejsce albo po prostu przeglądaj mapę Polski. Życzę dobrych wrażeń.


Mapa wyprawy

Opisane przez ks. Grzegorza Kortasa, 1 - 4 lutego 2011 roku • 250 km

Szlak Mennonitów - mapa wyprawy

Relacja z wyprawy

Opisane przez ks. Grzegorza Kortasa, 1 - 4 Lutego 2011 roku • 250 km


Dzień pierwszy

Dworek - Kiezmark - Leszkowy - Cedry Wielkie - Trutnowy - Wocławy - Wróblewo - Wiślina - Dziesięć Włók - Koszwały- Dworek (1.02.2011)

(t= 4,02 h śr.= 14,6 km/h dyst.= 59 km)
Szlak Mennonitów - dzień pierwszy


Szlak mennonitówCelem tej wyprawy rowerowej był Rowerowy Szlak Mennonitów na Żuławach Wiślanych, na trasie z Gdańska do Elbląga. Szlak opracował Klub Nowodworski na którego stronie można znaleźć dokładną mapkę oraz informacje o trasie. Cały szlak liczy 195 km.

Moją bazą wypadową był hotel Drywa w Dworku. Poza sezonem było taniej i do tego w centrum Żuław. Na miejscu posiłki w restauracji od g. 7.00 do 23.00. Nie byłem więc zależny od nikogo. Ograniczeniem była zimowa pora roku i szybko zapadające ciemności już ok. g. 17.00. Przyjechałem już dzień wcześniej by zacząć na spokojnie. Pobudkę pierwszego dnia robię sobie o g. 7.30. Na śniadanie zamówiłem sobie jajecznicę, szynkę i pieczywo. Z herbatą kosztowało 15 zł. Wyruszam o g. 10.30. Temperatura powietrza - 1 ℃. Mam na sobie siedem warstw ubrania. Na twarzy mam maskę zasłaniającą usta i nos oraz przeźroczyste gogle na oczy. Po raz pierwszy w życiu będę jechał om śniegu i lodzie. Budzą się we mnie pewne obawy. Ale po pierwszych metrach stwierdzam, że nie jest tak źle. Aż tak dużo śniegu nie ma. W sakwach mam ciepłą herbatę w termosie.

Boczną drogą, hotel jest przy drodze krajowej, kieruję się na Kiezmark. Po przekroczeniu najdalej na północ wysuniętego mostu na Wiśle wybudowanym w 1973 roku, już z oddali można dostrzec wieżę ryglowego kościoła pw. MB Częstochowskiej. Kościół w Kiezmarku wzniesiony został w 1727 r. z wykorzystaniem fragmentów starszej budowli (podstawa wieży) i jest jednym z najbardziej oryginalnych i interesujących zabytków sakralnych w skali całych Żuław. We wsi znajduje się jeszcze historycznych 7 budynków drewnianych i 5 murowanych. W 1820 r. mieszkało tu 6 mennonitów pośród 481 mieszkańców.

Most we WróblewieDalej drogą asfaltową udaję się do miejscowości Leszkowy. Po drodze podziwiam Żuławy w zimowej szacie. W XVII w. W Leszkowych osiedlili się menonici, obecnie próżno szukać śladów ich bytności. W miejscowości od razu rzuca się w oczy wielokrotnie przebudowywany średniowieczny kościół filialny pw. św. Brata Alberta. Oprócz tego moją uwagę przykuły trzy domy. Jeden to budynek dawnej szkoły parafialnej z XIX w. Dalej dom z drewnianym gankiem przed wejściem i dom Gustawa Birhma. Znalazł się tam również wiejski park.

Po drodze do miejscowości Cedry Wielkie napotykam się na ule na polu. Kiedy się na chwilę zatrzymałem moją uwagę przykuł jakiś hałas, jakby wybuch. Okazało się, że wywołał go pękający lód w rowie melioracyjnym. Cedry Wielkie, które są siedzibą gminy Cedry Wielkie, to mój następny przystanek. Przez chwilę modlę się w gotyckim ceglanym kościele pw. św. św. Aniołów Stróżów, z XIV wieku, z drewnianą dzwonnicą z XVIII w.

WocławyW Trutnowych najpierw udaję się, zgodnie z oznaczeniem szlaku, pod dom podcieniowy z 1720 r., który jest siedzibą Stowarzyszenia Żuławy Gdańskie. Tam można zobaczyć skansen miniatur zabytków żuławskich, czego mi nie było dane. Obok stoi zbudowany w 1848 roku drewniany dom o konstrukcji zrębowej kryty dachem mansardowym. We wsi znajduje się gotycki ceglany kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Po drugiej stronie drogi warto zwrócić uwagę na zbudowaną w 1728 roku barokową plebanię z charakterystycznymi, masywnymi przyporami przykrytą mansardowym dachem.

Cały czas jadę drogą asfaltową i do tego w większej części odśnieżoną więc nie mam problemów z jazdą. Żeby dotrzeć do ruin kościoła we Wocławach trzeba zboczyć ze szlaku. Jest tam zresztą drogowskaz który mówi o 1,6 km odległości. Ruiny kościoła poewangelickiego wzmiankowane są w 1384. Budynek ten częściowo uległ zniszczeniu podczas II wojny światowej w 1945 r. i od tego czasu pozostaje w ruinie.

MikoszewoWracam na szlak. Ten kieruję się wzdłuż rowu melioracyjnego po zamarzniętych płytach betonowych w kierunku Wróblewa. Tutaj było trochę ciężej z jazdą. Mocno wiał też wiatr, co nie jest zjawiskiem rzadkim na Żuławach. We Wróblewie znaki szlaku pokazują dwa kierunki. Skręciłem w prawo i okazało się, że ominąłem całe Wróblewo. Ponieważ już tam byłem przed dwoma laty, a warto tam zajechać ze względu chociażby na ślicznie położony kościół, więc się nie wracałem. Trafiłem za to na pamiątkowy kamień o rozbudowie szlaku. Przejechałem przez most nad Motławą i znalazłem się w Lędowie. Ten fragment szlaku jest mi znany z wyprawy na Kaszuby z 2009 roku. Motława to rzeka o długości 64,7 km płynąca środkiem Żuław Gdańskich. Uchodzi do Martwej Wisły.

Znowu przejeżdżam przez Motławę i dojeżdżam do Wiśliny. Na cmentarzu znajduje się brama - dzwonnica z 1792 r. ufundowana przez sołtysa z Dziewięciu Włók. Jadę fragmentem ruchliwej drogi nr 226 i za znakami szlaku skręcam w lewo na Krępiec. Znowu pojawiły się płyty betonowe. Przejechałem już rzekę Radunię, ale wtedy pojawił się problem. Musiałem przejechać koło pewnego gospodarstwa, a tam luzem biegały duże psy i już mnie zauważyły. Wolałem nie ryzykować, tym bardziej, że było już ok. g 15.30 i zawróciłem. Nie dojechałem więc do Krępca.

KoszwałyPrzez Dziewięć Włók dostałem się na drogę krajową nr 7. Zaczęło się szybko ściemniać. Na szczęście droga krajowa ma dosyć szerokie pobocze. Jeszcze w Koszwałach udało mi się zobaczyć dom podcieniowy z 1792 r. O g. 17.00 zrobiło się już ciemno. Na miejscu w Dworku jestem o g. 17.45 . Zmęczony, ale zadowolony. Trochę pali mnie twarz, ale to chyba od soli. Bardzo przydało mi się ciepłe picie z termosu. W restauracji, już na miejscu zamówiłem sobie tacę żuławską. Kelnerka pomyliła mnie z kimś innym i dostałem inne danie. Kiedy zjadłem połowę do stałem to właściwe z przeprosinami, ale już zjadłem niewiele. Były tam 3 sztuki mięsa, ryż, frytki i ziemniaki. Do tego surówki. Tak zakończyłem dzień.






Dzień drugi

Dworek - Żuławki - Drewnica - Mikoszewo - Jantar- Stegna - Rybina - Tujsk - Żelichowo - Nowy Dwór Gdański - Orłowo - Lubieszewo - Ostaszewo - Nowa Kościelnica - Dworek (2.02.2011)

(t= 3.34 h śr.= 16.3 km/h dyst.= 58.2 km)
Szlak Mennonitów - dzień drugi


Mój rowerPobudkę robię sobie o g. 7.15. Wyruszam o g. 9.30. Jest dodatnia temperatura +3℃. Kieruję się w stronę Kiezmarka, ale teraz przejeżdżam pod drogą krajową nr 7 i jadę po tej samej stronie Wisły.

Już na początku mam okazję podziwiać Śluzę Gdańska Głowa. Nazwę odziedziczyła po dawnej twierdzy Gdańska Głowa po której nie ma już śladu. Wybudowana została na Szkarpawie w 1895 roku w ramach regulacji ujścia Wisły. Pozwala na żeglugę Szkarpawą oraz chroni Żuławy przed powodzią. Wyremontowana w latach 90 - tych, nie jet udostępniona do zwiedzania. Można jednak oglądać ją z zewnątrz co też uczyniłem. W przeszłości był to ważny posterunek obronny Gdańska (Twierdza Gdańska Głowa) w miejscu rozwidlenia Wisły na dwa ramiona: Wisłę Gdańską - Martwą Wisłę i Elbląską - Szkarpawę. Szybko dojeżdżam do Żuławek około 2km na północ od mostu na Wiśle. Żuławki razem z Drewnicą stanowią bodajże najcenniejszy zespół zabudowy wiejskiej na Żuławach a tym samym jeden z najcenniejszych w Polsce. Są one żywym skansenem. Kościół w Żuławkach jest wprawdzie neogotycki i pochodzi z 1841 r., ale w jego wnętrzu zachował się komplet barokowego wyposażenia ze starszej świątyni. Niestety nie byłem w środku ponieważ odprawiana była Msza św.

StegnaEwenementem jest to, że zachowało się tutaj aż pięć domów podcieniowych (najstarszy z 1721 r.), trzy przy głównej drodze przez wieś (jeden, niestety, w ruinie) i dwa na mennonickich wysepkach osadniczych, przy czym jeden z nich jest również na modłę holenderską złączony z budynkiem gospodarczym! Dwa z tych domów mają na dodatek niezwykłe, starannie odrestaurowane wnętrza - co jest na Żuławach zjawiskiem wyjątkowym - pełne zabytkowych mebli, obrazów, holenderskich fajansów i miedzianych naczyń (można je zwiedzać za zgodą mieszkańców). Do pełni obrazu mamy tu jeszcze nowiutki most zwodzony, pierwszy tego typu obiekt wybudowany na Żuławach (od podstaw!) po II wojnie światowej. Most prowadzi do położonej po drugiej stronie Szkarpawy wsi Drewnica, w której zachował się jeden z dwóch ostatnich żuławskich wiatraków, młyn zbożowy w typie tzw. koźlaka z 1718 r. Oglądam tylko domy przy samej drodze bo na więcej nie ma czasu. Kieruję się niebieskim szlakiem, który prowadzi mnie na wał przeciwpowodziowy.

Wieje mocny wiatr, ale wychodzi słońce i robi się pięknie. Podziwiam częściowo zmarzniętą Wisłę a faktycznie Przekop Wisły, nowe ujście powstałe w latach 1890–1895. Decyzję o realizacji inwestycji podjęto po serii powodzi, które wyrządziły Żuławom dotkliwe straty. Jadę bardzo wolno, tylko jakieś 9 km/h. Przejazd 5 km zajmuje mi około 1 h. Można jechać drogą asfaltową, ale to nie to samo. Przejeżdżam przez Mikoszewo, które posiada połączenie promowe ze Świbnem. W Jantarze nie mogłem sobie odmówić przyjemności udania się na plażę w zimowej szacie. Przez te obszary przechodził niegdyś szlak bursztynowy. Co roku w okresie wakacji letnich odbywają się tutaj Mistrzostwa Świata w Poławianiu Bursztynu. Słowo „Jantar” pochodzi od litewskiego odpowiednika słowa bursztyn. W Stegnie trochę dłużej zatrzymuję się przy tutejszych obiektach zabytkowych.

CyganekKiedy skręcam na Nowy Dwór muszę jechać pod wiatr. I tak jest za każdym razem gdy jadę w kierunku południowo zachodnim. Jest po prostu stały kierunek wiatru. W Rybinie robię sobie małe zakupy wcześniej oglądając zwodzone mosty. Zmieniam kierunek jazdy i zaraz też jadę z wiatrem. W Cyganku oglądam kościół grekokatolicki, dom podcieniowy oraz cmentarz mennonicki. Nowy Dwór Gdański tylko omijam jadąc tak jak prowadzi główna droga. Mam nadzieję, że będzie okazja jeszcze tutaj przyjechać. Przejeżdżam przez Orłowo mijając zabytkowy dom i kościół filialny pw. św. Barbary z XIV w. Szybko zachodzi słońce. Jeszcze za dnia mogę zobaczyć dom podcieniowy w Lubieszewie. Temperatura za dnia sięgała nawet +5, teraz spada do +2℃. Już w ciemnościach jadę przez Ostaszewo i Nową Kościelnicę i dostaję się do Dworku. Najtrudniejszym odcinek dnia był przejazd przez wał do Mikoszewa.



Dzień trzeci

Ostaszewo - Nowa Cerkiew - Palczewo - Boręty - Lichnowy - Nowy Staw - Laski - Stogi - Nowy Staw - Lubieszewo - Ostaszewo (3.02.2011)

(t= 4,11 h śr.= 14,9 km/h dyst.= 63 km)
Szlak Mennonitów - dzień trzeci


Cmentarz mennonicki w Stogach.jpgBudzę się o g. 7.15.Wyjeżdżam samochodem po śniadaniu o g. 9.00. Przez Nową Kościelnicę dostaję się do Ostaszewa. Tutaj zostawiam samochód. Ten fragment przejechałem już wczoraj. Skręcam na Nową Cerkiew. Droga aż do Boręty jest bardzo słaba. Pełno dziur i do tego wiatr. W Palczewie oglądam jeden z dwóch zachowanych wiatraków na Żuławach ( drugi jest w Drewnicy). Wchodzę na wał przeciwpowodziowy. Podziwiam również jedyny drewniany kościół na Żuławach. W Lichnowach zdaje się, że spotkałem burmistrza. Pytał mnie o wrażenia jazdy po ścieżce rowerowej. Niestety niewiele mogłem powiedzieć, ponieważ jechałem nią tylko kawałek. Spotkałem również mężczyznę, chętnego na wyjazdy, ale nie w takich warunkach. Latem mógłby jeździć całe wakacje, ale nie ma z kim, a żona nie chce. Był to dzień spotkań.

Przejeżdżam przez Nowy Staw, w którym już byłem w zeszłym roku wracając z Mazur. Głodny zatrzymałem się na przystanku autobusowym w Laskach. Z naprzeciwka wyszedł do mnie gospodarz i zaczęliśmy rozmawiać. Jak się okazało jego dom też prawdopodobnie należał do mennonitów teraz jednak jest mocno przebudowany. Widziałem nawet tablicę ze datą ze stodoły z 1898 roku. Jednym z głównych moich celów tej wyprawy był największy cmentarz mennonicki w Stogach. Tam spotkała mnie też przygoda. Kiedy byłem już blisko cmentarza zobaczyłem kałużę a pod nią lód. Było to jednak za późno i jeden ruch kierownicą i po raz pierwszy leżałem. Nie było to nic groźnego, ale zawsze było trochę poobijany. O g. 15.45 zawracam. Zostało mi do przejechania 20 km do Ostaszewa.

ŻuławyKieruję się na północ więc wiatr mnie popycha i od razy jadę 20 km/h, a tak było ok. 15 km/h. Dzięki temu kilometry szybko umykają. Niefortunnie przejechałem przez miejscowość Brzózki gdzie było bardzo ślisko, a można było ją ominąć. Niestety zawiódł tutaj GPS, a na mapie już nic nie było widać. Wystarczyło jechać główną drogą. W Ostaszowie jestem o g. 17.20.Koło kościoła spotkałem człowieka, który widział mnie już rano. Żalił mi się, że nikt tutaj nie organizuje takich wycieczek, a chętnie by na taką się udał. Nie pracuje. Czasem jeździ nad morze, koło Sobieszewa i zbiera tam bursztyn. Raz uzbierał 0,5 kg. Dostał na miejscu 2,5 tys. zł, ale już czekali na niego w lesie. Wsiadł na rower i uciekł. Do Dworku dojeżdżam już samochodem. W sumie byłem mało zmęczony.



Dzień czwarty

Malbork - Klecie - Klawki - Szaleniec - Rozgart - Różany - Jezioro - Jasionno - Oleśno - Fiszewo - Stare Pole - Malbork (4.02.2011)

(t= 4.13 h śr.= 15.1 km/h dyst.= 64 km)
Szlak Mennonitów - dzień czwarty


Dom podcieniowy w KleciuDzisiaj się pakuję i jadę samochodem do Malborka. Trochę mi to zajmuję czasu, łącznie ze śniadaniem. Tak, że w Malborku jestem o g. 12.00. Wcześniej już zaczął padać śnieg z deszczem i zaczęło się robić bardzo ślisko. Ponieważ zaczęło być niebezpiecznie myślałem o tym by zrezygnować z jazdy rowerem. Wyciągnąłem aparat by zrobić tylko jakieś zdjęcie, ale ostatecznie postanowiłem jechać. I to była dobra decyzja. Co prawda mocno wiało, ale po 20 minutach przestało padać i na moment wyszło nawet słońce. Pojechałem w stronę zamku. Mijany strażnik widząc mnie rzucił uwagę o jeździe ekstremalnej.

Zrobiłem sobie zdjęcie w tym samym miejscu co latem. Przy deptaku w Malborku pojawił się pomnik króla Kazimierza Jagiellończyka, którego latem jeszcze nie było. Jest on przypomnieniem tryumfalnego wjazdu władcy do miasta w 1457 roku, podczas wojny trzynastoletniej, którym rozpoczęto w Malborku tzw. „czasy polskie”.

Po 6 km jazdy po drodze krajowej nr 22 skręcam na Klecie. Przez 6,5 km jadę bardzo wyboistą drogą z kostki brukowej. Mijam lotnisko wojskowe w Królewie Malborskim. W Kleciu oglądam chyba największy dom podcieniowy na całych Żuławach. W Klawkach mijam ruinę domu podcieniowego. Smutny jest jego koniec. Podczas oglądania domu przez nieuwagę spadają mi do wody rękawiczki. Będę musiał jechać w mokrych. W Szaleńcu oglądam niewielki cmentarz mennonicki. W Rozgarcie są dwa domy podcieniowe (XVIII i XIX w.), cmentarz mennonicki i kościół pw. św. Apostołów Piotra i Pawła z 1890 r.

Mennonicki dom moditwy w JeziorzeKieruję się na Różany. W miejscowości znajduje się ostania, nieczynna już, pompa parowa na Żuławach. Niedaleko niej jest elektryczna przepompownia wody. Przejeżdżam po betonowym moście z 1912 roku na rzece Tynie. Na tej samej rzece, ale już w Jeziorze znajduje się jeden z najstarszych w Polsce mostów zwodzonych o wyjątkowej konstrukcji i pięknie. W Jeziorze oglądam również jeden z trzech zachowanych na Żuławach mennonickich domów modlitwy. Niestety dopiero są zamiary bu wykorzystać go na muzeum. Na razie jest pusty. W oddali widać dawniej ewangelicki, a obecnie katolicki kościół pw. Wniebowzięcia NMP.

Most zwodzony w JeziorzePróbuję jechać w stronę Tropów Elbląskich i Raczek (najniższego punktu w Polsce), ale jest zbyt slisko i to na całej szerokości jezdni. To uniemożliwia mi dalszą jazdę. Do Elbląga mam 14 km, do Malborka zaś 27 km. Postanawiam jechać do Malborka, chociaż jest już po g. 16.oo, a to znaczy, że zaraz będzie ciemno. Mijam Jesionno, Gronowo i Fiszewo. W Starym Polu wjeżdżam na drogę krajową. I dalej prosto o g. 19.00 dojeżdżam do Malborka. Na zakończenie wyprawy funduję sobie kolację na barce U Fliska z widokiem na zamek. Z Malborka, już samochodem, wyjeżdżam o g. 20.00. W Bydgoszczy jestem o g. 22.30. Tak zakończyłem moja pierwszą, i do tego bardzo udaną, zimową wyprawę.




Podsumowania

Opisane przez ks. Grzegorza Kortasa 1 - 4 Lutego 2011 roku • 250 km

Podsumowania

Noclegi

  • Hotel Drywa w Dworku x4

Jazda

  • Dni jazdy - 4
  • Dni bez jazdy - 0
  • Czas wyprawy - od 1 do 4 lutego 2011 roku
  • Wypadki - 0
  • Przebytych kilometrów - 250 km


ks. Grzegorz Kortas






MENNONICI

Opisane przez ks. Grzegorza Kortasa, 1 - 4 Lutego 2011 roku • 250 km

Historia powstania mennonitów

Mennonici byli jednym z odłamów anabaptystów. Ich przywódcą duchowym został były proboszcz kościoła katolickiego Menno Simmonis, żyjący w latach 1498 – 1559. Jednym z pierwszych, który użył określenia „menonici” w stosunku do wspólnoty Mennona był Jan Łaski. Anabaptyści to jedna z grup protestanckich, która utworzyła się w Holandii w XVI wieku. Reformacja w Niemczech, która ogarnęła także sąsiednie kraje zapoczątkowała powstawanie coraz to nowych odłamów protestantyzmu. Jednym z nich był ruch anabaptystów, w którym główną doktryną był chrzest dorosłych. Wywodzący się z plebejskiego nurtu anabaptyści radykalnie odnosili się także do życia społecznego, głosząc m.in. konieczność zniesienia władzy świeckiej i duchownej, powrotu do pierwotnego, prostego chrześcijaństwa bez odrębnej grupy kapłanów, życia opartego na zasadach miłości do bliźniego i Chrystusa.

Krwawo zakończone powstania chłopskie, jakie ogarnęły Niemcy i część Niderlandów wpłynęły na wykształcenie się pacyfistycznego nurtu w obrębie anabaptyzmu - mennonityzmu. Mennonici odmawiali służenia w armii, składania przysięgi, sprawowania urzędów i chrzczenia dzieci. Jednak ówczesne władze Holandii nie akceptowały ich poglądów i zaczęły ich prześladować. Zwłaszcza luteranie i kalwini wsławili się niebywałym okrucieństwem, paląc anabaptystów na stosach i poddając ich „trzeciemu chrztowi”, to znaczy topiąc ich w rzekach. Na początku swej działalności mennonici cierpieli wiele prześladowań ze strony innych wyznań chrześcijańskich, zwłaszcza w ciągu kryzysowego dla wspólnoty przełomu lat 1526-1527. Największe represje spadły na mennonitów za ich negatywny stosunek do służby wojskowej, co wynikało z dosłownego traktowania przykazania „nie zabijaj”. Zostali oni zmuszeni do szukania schronienia w innych krajach. Mennonici uznają tylko dwa sakramenty: chrzest dorosłych i eucharystię. Jedynym autorytetem wiary jest dla mennonitów Biblia (Pismo Święte), którą członkowie gminy mogą interpretować dowolnie.

Zasady którymi się kierowali

  • chrzest dorosłych, jako bardziej świadomych Chrystusa
  • możliwość wykluczenia z gminy mennonickiej grzeszników
  • możliwość wyboru pasterzy przez wiernych
  • całkowity zakaz noszenia i używania broni
  • zakaz przysięgania na cokolwiek
  • zakaz sprawowania wysokich urzędów

W tym przypominali dzisiejszych Amiszów czyli amerykańskich mennonitów. Byli to ludzie bardzo pracowici i bogobojni. Zasady religii mennonitów znajdowały ścisłe odzwierciedlenie w organizacji społecznej. Solidarność wewnątrzgrupowa, równość oraz współodpowiedzialność leżała u podstaw działania grupy. Osobom, które spotkało nieszczęście, pomagali wszyscy współwyznawcy. Dotyczyło to również osób starszych, samotnych i zniedołężniałych. Ci, którzy złamali zasady religii, byli wykluczani z gminy i pozostawali bez wszelkiej własności i środków do życia. Duża surowość religii i konsekwentne stosowanie jej kanonów powodowała pewne zamknięcie grupy. Menonici utrzymywali jedynie rzadkie kontakty z innymi społecznościami. Nie uczestniczyli w życiu wsi w przypadkach, kiedy stanowili w niej mniejszość, a także nie dopuszczali do siebie nikogo z zewnątrz. Jeden z pierwszych przywódców nowego ruchu, Conrad Grobel, zmarł w 1526 jako męczennik, podobnie jak Felix Mantz, który zginął w 1527 roku. W 1527 pastor Jerzy Blaurock został pobity i wygnany z Zurichu. Niektórzy z przywódców mennonickch zostali skazani na śmierć.





Jak wyglądało życie Mennonitów?

Przede wszystkim przestrzegali oni doktryn religijnych, z których najważniejszym był biblijny model rodziny ze szczególną rolą ojca. Mennonici pracowali w grupach pomagając sobie nawzajem poprzez dobre uczynki. Inni ludzie postrzegali ich jako ludzi o surowym wyglądzie, prezentującym wysokie wartości moralne i przestrzegających purytańskich zwyczajów. Ubierali się w proste skromne ubrania, nigdy nie pili alkoholu ani nie palili tytoniu. Mieszkali w domach budowanych w holenderskim stylu.

Wprowadzili oni także w budownictwie wiejskim budowę domów podcieniowych. Były to duże drewniane budynki w kształcie litery L lub T, gdzie pod jednym dachem żyli ludzie i zwierzęta. Ich kościoły nazywane były domami modlitwy i były budowane według pewnego planu – stroną frontową w kierunku wschodnim. Po stronie południowej było duże podwórze dla powozów i koni oraz mały domek na ubrania i kapelusze. Czasami dostawali się do domów modlitwy łodziami, gdyż wiele z nich usytuowanych było nad kanałami. Za domem modlitwy po stronie północnej był cmentarz oddzielony od kościoła pasem drzew.

Mennonici spotykali się w domach modlitwy nie tylko po to, aby się modlić, ale także, aby dyskutować problemy miejscowej społeczności. Starsi dawali wskazówki, jak żyć i zachowywać się oraz jak pomagać biednym. Decydowali także o karach dla tych, którzy nie przestrzegali zasad życia w społeczności. Ważną częścią życia religijnego była opieka nad biednymi, wdowami i sierotami. Społeczność zbierała pieniądze, aby im pomagać, a sieroty były umieszczane w rodzinach zastępczych. Przywiązywali oni ogromną wagę do wykształcenia. Uczyli wartości moralnych i szacunku do tradycji w społeczności mennonitów. Zasady etyki chrześcijańskiej, czytanie i pisanie były najpierw nauczane w domach modlitwy, a następnie w prawdziwych szkołach.

Ustrój gminy olęderskiej

Silny samorząd był jednym z najistotniejszych wyróżników osadnictwa olęderskiego, choć zdarzały się przypadki, że panowie usiłowali ograniczać jego kompetencje (dążąc do wyznaczenia sołtysa dziedzicznego i uzależniając go od dworu), przez co ustrój gminy zbliżał się raczej do wsi lokowanych na prawie niemieckim. Najczęściej jednak dwór szanował przywileje gminy nadane jej w akcie lokacyjnym. Samorząd gminny stanowił sołtys z ławnikami (najczęściej dwoma, rzadziej trzema i zupełnie wyjątkowo czterema). Nie byli mianowani przez pana, ale wybierani przez wszystkich (praw wyborczych nie miały kobiety) mieszkańców osady. Wybory do samorządu odbywały się najczęściej co roku, czasami tylko kadencja wynosiła dwa albo trzy lata. Do absolutnych wyjątków należały elekcje dożywotnie.

Samorząd z jednej strony pełnił rolę pośrednika między osadą a dworem. Był więc bezpośrednio odpowiedzialny za nadzorowanie pełnego i punktualnego wypełniania powinności dworskich, zbieranie oraz dostarczanie panu opłat i czynszów. Z drugiej strony sołtys i ławnicy zajmowali się administracją gminy i jej sądownictwem. Te przepisy regulowały najczęściej wilkierze, często spisywane równocześnie z kontraktem osadniczym.

Prawa w nich zawarte mają na celu regulację stosunków między włościanami, co jest szczególnie istotne w kontekście solidarnej odpowiedzialności gminy przed panem za realizację postanowień kontraktu. Na przykład organy gminne były nawet zobowiązane do usunięcia źle gospodarującego olędra i obsadzenia jego gospodarstwa kimś innym. Samorząd wyznaczał też opiekunów małoletnim sierotom i dbał o bezpieczeństwo (szczególnie ogniowe) i porządek w osadzie. Jednocześnie sołtys i ławnicy pełnili też funkcję sądu pierwszej instancji do spraw drobnych wykroczeń i sporów. Za wszystkie te czynności samorząd pobierał wynagrodzenie od gminy. Dochody z opłat kierowano do gminnej kasy, którą przechowywał sołtys (klucz do skrzyni mieli ławnicy). Z kasy pokrywano m.in. koszty wyjazdów członków ławy, być może również opłaty dla pastucha gminnego, stróża nocnego, nauczyciela albo koszt ubezpieczenia od ognia.

Szkolnictwo

Ważnym wyróżnikiem niekatolickich osad olęderskich było istnienie na ich terenie szkoły. Spełniały one funkcję przede wszystkim religijną, a osoby je prowadzące zastępowały gminie duchownego. Placówka zazwyczaj mieściła się w osobnym budynku, na którego postawienie zgodę wyrażał pan w kontrakcie lokacyjnym. Ułatwiał on również utrzymanie szkoły, przeznaczając na jej potrzeby określony obszar roli zwolniony od czynszu – np. w Chmielinku osadnicy dostali pół huby na szkołę. Na tej ziemi gospodarował nauczyciel, częstokroć jednak utrzymując się też z dodatkowych datków od gminy. Do jego obowiązków należało nauczanie religii i wykonywanie pewnych posług związanych z kultem, nauczanie czytania, pisania i liczenia, czasem również wykorzystywano piśmienność nauczyciela do zadań związanych z administrowaniem osadą: prowadzenie ksiąg gminnych i korespondencji samorządu, a zapewne też i korespondencji prywatnej włościan.

Trudno dziś określić poziom nauczania w szkołach olęderskich. Sposób rekrutowania nauczycieli w wielkopolskich osadach olęderskich (mieszkańcy miasteczek, którzy nie mogli znaleźć pracy, tkacze, karczmarze, szewcy czy krawcy) świadczy o tym, że nie mógł on być zbyt wysoki. Dla osadników z Niderlandów szkoły stanowiły ostoję języka, własnej kultury i tradycji oraz wiary mennonickiej, co pozwoliło im zachować tożsamość i oprzeć się polonizacji. Dopiero polityka pruska po rozbiorach doprowadziła do ich zniemczenia.





Przebieg kolonizacji

Zanim osadnicy olęderscy przybyli na tereny Rzeczypospolitej, byli już obecni w Prusach Książęcych. Pierwsza osada w tym rejonie powstała w okolicy dzisiejszego Pasłęka. Dochodziło tam jednak często do konfliktów pomiędzy Holendrami a Niemcami na tle własnościowym, religijnym i prawa zwyczajowego i wkrótce ci pierwsi zaczęli szukać sobie nowego miejsca. Pierwszym polskim terenem skolonizowanym przez przybyszów z Niderlandów były Prusy Królewskie. W połowie XVI wieku władze Gdańska z burmistrzem Ferberem postanowiły zasiedlić otrzymane od Kazimierza Jagiellończyka w roku 1454 Żuławy Gdańskie. Próby osadzenia tam ludności miejscowej spełzły jednak na niczym, bo chłopi nie potrafili sobie poradzić z zalewami. Gdańszczanie na próbę zezwolili więc osadzić się Holendrom w opustoszałej wiosce Laudan. Przybysze z Niderlandów wyśmienicie poradzili sobie z nieprzychylnymi warunkami i już wkrótce powstały kolejne olęderskie osady na Pomorzu: m.in. Nowy Dwór (Tiegenhof w 1562 r.), Orłowo, Żelichowo, Markusy i Jurandowo. Wkrótce kolonizacja objęła również starostwo puckie (m.in. Karwieńskie Błoto i Redę), ale – co ważniejsze – ruszyła też w górę Wisły.

Sam twórca ruchu religijnego Menno Simons był w Gdańsku i osobiście mógł zaświadczyć o wyjątkowo korzystnych warunkach dla uchodźstwa. Pierwsze grupy mennonitów były w Gdańsku przed 1549 rokiem. Szerszą falą zaczynają przybywać do Polski ok. poł. XVI wieku, w pierwszej kolejności do Gdańska, Malborka i Elbląga. Niechęci, jaką czuli do mennonitów ewangeliccy mieszczanie gdańscy nie podzielał katolicki biskup Uchański roztaczając nad nimi opiekę w swoich dobrach w Chełmnie czy Biskupiej Górce. Bogatsi mieszczanie, którzy przejęli od miasta zarządzanie nad poszczególnymi wsiami terytorium gdańskiego popierali ich osadnictwo na podległych sobie terenach.

Katastrofalne powodzie z lat 40 - tych XVI w., które wyludniły całe wsie, spowodowały, iż wspierano osadników, potrafiących zagospodarować niekorzystne tereny. Dokonano wówczas nowych lokacji wsi Bogatka, Bystra i Lędowo - 1547, Wiślinka - 1549, Błotnik, Długie Pole - 1552, Szerzawa - 1556, Cedry Małe - 1561. Na te wsie przybyli holenderscy chłopi sprowadzeni przez zasadźcę, w tym grupa anabaptystów wypędzonych z Prus przez księcia Albrechta, który wcześniej ich tam sam ściągnął. Na początku XVII w. na Żuławach Gdańskich wprowadzono szereg utrudnień dla mennonitów w nabywaniu ziemi w dobrze położonej okolicy. Osadnictwo mennonitów w tej części Żuław wyraźnie zmniejszyło się. W XIX w. na obszarze Żuław Gdańskich najwięcej mennonitów zamieszkiwało Szkarpawę - 179, w Starych Babkach i Wybicku po 40 osób.

Osadnictwo holenderskie na Żuławach nie objęło równomiernie całego ich obszaru. Na Żuławach Gdańskich zasiedlili tylko tzw. wsie wolne, położone w ich płn. części - do 1676 r. były to wsie Bogatka, Trzcinisko, Szarzawa, Wiślinka, Przejazdowo, tereny między Dziewięcioma Włókami i Koszwałami oraz od Wróblewa do Bystrej. Ok. 1727 roku zajmowali tereny od Wiślinki - Dziewięciu Włók do Gdańska i od Wróblewa do Stanisławowa, w rejonie Izbisk i Popowa. W południowej części spotyka się ich później, i to sporadycznie.

Na Wielkich Żuławach do 1676 r. mennonici zasiedlili tereny od Linawy po Tugę i na wschód od Nowego Dworu, na obszarze od Stogów po Cisy i w Pielicy. Do 1727 r. osadnictwo ich objęło na zachodzie grunty po Niedźwiedziówkę i Ostaszewo, na południu od Dziewięciu Włók i Tuji po Rychnowy oraz wieś Kącik na wschód i północ po Szkarpawę. Do 1772 r. południowy zasięg przesunął się w rejony Pordenowa, Nowego Stawu, Nidowa. W rejonie Stogów poszerzył się we wszystkich kierunkach, obejmując ziemię po Gnojewo i Lichnówki na zachodzie, po Nogat na południu, od wschodu anektując wsie Laki, Tralewo i Kościeleczki oraz rejon Półmieścia. W latach 80 - tych XVIII w. liczba ludności mennonickiej wynosiła 10490 (1783 r).





Niechętny stosunek mennonitów do służby wojskowej, zwłaszcza że przestrzegli go doktrynalnie, narażał tę grupę na szykany szczególnie militarystycznie nastawionych władców. Jeszcze w XVI w. ściągniętych w 1517 r. do Prus Książęcych Holendrów książę Albrecht wygnał po 1543 r. Podobnie stało się w XVIII wieku. Ściągniętych pod Tylżę i Królewiec w 1710 r. mennonitów spod Chełmna mimo ogromnego ich wkładu w rekultywację zaniedbanych obszarów, z powodu odmowy służby wojskowej już w 1724 roku król pruski Fryderyk Wilhelm także wyrzucił.

Fryderyk II zwolnił mennonitów od służby wojskowej, nakładając w zamian jednak wysoki podatek. W 1789 r. Fryderyk Wilhelm II wydaje edykt antymennonicki, w którym ograniczone zostały ich prawa do dzierżawy i posiadania majątku, zwiększono opłatę na kościół ewangelicki ( do którego ich formalnie przypisano). Wprowadzono także wysoką opłatę wykupującą od służby wojskowej. Te restrykcje spowodowały liczny exodus mennonitów z terenów żuławskich. Zbiegło to się z planami zagospodarowania przez Rosję obszarów nad Morzem Czarnym. Caryca Rosji Katarzyna II zaoferowała mennonitom bardzo dogodne warunki. Zaczęli osiedlać się w rejonie Jekaterynosławia w delcie Dniepru i Chortycy.

W latach 1787 - 1809 wyemigrowało ok. 5000 osób, na ogół fundamentalnych w kwestiach religijnych a także część tych, którzy w wyniku wzrostu zaludnienia na żuławskich wsiach, pozbawieni byli większych perspektyw objęcia własnego gospodarstwa lub po prostu do emigracji skusiły ich korzystne warunki osadnictwa. W 1817 r. wprowadzono w Prusach powszechną służbę wojskową, ale to zarządzenie nie wpłynęło znacząco na liczbę porzucanych gospodarstw. W 1868 r. cesarz Wilhelm określił zakres wojskowej służby mennonitów: w oddziałach sanitarnych, kwatermistrzowskich, pisarzy kancelaryjnych i taborach.

W 1918 r. w powiecie elbląskim mieszkało 1820 mennonitów - 5,7 % ogółu mieszkańców, w powiecie malborskim 5687 - 14,5 %, gdańskim miejskim 671 -1,3 % w gdańskim wiejskim - 516 - 1,5 %. Proporcje te są inne w odniesieniu do wsi, gdzie mieszkało ich najwięcej - we wsiach elbląskich stanowili 10,3 %, malborskich 16,65% w gdańskich 1,46% mieszkańców. Stabilność w okolicach 11 - 12 tys. osób wyznania mennonickiego utrzymała się do czasów współczesnych - 1945 r.

Osadnicy pojawiają się więc w starostwach sztumskim (m.in. Szkaradowo, Benowo, Pułkowice, Szropy i Nowa Wieś) i gniewskim. Holendrów lokuje u siebie też starostwo osieckie i międzyłęskie. Gęsto zasiedlają też tzw. dolinę sartawicko-nowską, czyli okolice Nowego, Grudziądza i Świecia. W 1597 r. osadnictwo olęderskie dosięga Wielkopolski – powstaje osada w Olędrach Ujskich koło Ujścia, zaś cztery lata później w Nowych Dworach w majętności wieleńskiej. W tym drugim przypadku kolonizacja jest bezpośrednio związana z Pomorzem, bowiem żoną dziedzica wieleńskiego była wdowa po staroście świeckim. W 1624 r. Holendrzy dochodzą aż do Warszawy, gdzie osiedlają się m.in. na Saskiej Kępie. Wcześniej (w drugiej połowie XVI w.) są już też na Lubelszczyźnie (nad Bugiem w okolicach Sławatycz powstaje 18 osad). Osadnictwo olęderskie rozwija się aż do czasu zaborów i sięga nawet Wołynia.

Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że z upływem czasu zmieniał się charakter narodowościowy osadników. O ile początkowo byli to niemal wyłącznie rodowici Holendrzy (czasem sprowadzani bezpośrednio z Niderlandów, czasem osadnicy wynoszący się z Prus Książęcych), o tyle później coraz częściej mamy do czynienia z potomkami Holendrów już urodzonymi na ziemiach polskich, a potem już z zupełnie innymi nacjami – najczęściej Niemcami, często Polakami, w sporadycznych przypadkach przedstawicielami innych narodowości.

Większość badaczy zgadza się, że rozbiory i czas po nich (do połowy XIX w.) stanowią cezurę wyznaczającą koniec osadnictwa olęderskiego. Np. wielu mennonitów opuściło ziemie zajęte przez Prusy, ponieważ przekonania religijne nie pozwalają im na odbywanie służby wojskowej, co było nie do pomyślenia w silnie zmilitaryzowanym kraju. Z drugiej strony reformy administracyjne wprowadzane przez zaborców likwidowały typowe dla osadnictwa olęderskiego regulacje prawne, w związku z czym przestawało też występować zjawisko samej kolonizacji na zasadach olęderskich.

Podczas II wojny światowej wyzyskiwali w pracach polowych więźniów Stutthofu. W latach trzydziestych XX wieku wielu mennonitów stało się zwolennikami niemieckiego nacjonalizmu i służyło w ich armii. Z tego powodu zostali oni zmuszeni do opuszczenia Polski po II wojnie światowej.

Pozostawili po sobie ciekawą kulturę materialną, zadbane wioski, schludne i czyste chałupy, a może przede wszystkim liczne cmentarze o fantazyjnych nagrobkach (można je zobaczyć m.in. w Stogach i Karwieńskich Błotach). W 1945 roku musieli opuścić tereny Żuław z powodu zbliżającej się Armii Czerwonej. Reszta tutejszej ludności została wysiedlona do Niemiec po włączeniu Żuław do Polski. To przybysze z Holandii regulowali Wisłę i jej dopływy, budując pierwsze wały przeciwpowodziowe, kanały odwadniające, śluzy i jazy, mosty i groble oraz wiatraki i zbory protestanckie.

Żródło: internet.



statystyka

Ryba Maj 2008 © ks. Grzegorz Kortas